FAKSYMILOWY PODPIS F. MALINOWSKI NA BILETACH SKARBOWYCH INSUREKCJI KOŚCIUSZKOWSKIEJ – moje tezy i analizy

Wiadomym wszystkim jest fakt istnienia faksymilowego podpisu F. MALINOWSKI (jednakowego typu), na rewersach niskich nominałach zdawkowych biletów skarbowych o nominałach 5 groszy, 10 groszy i 4 złote 1794. (fot. 1)

Aby przejść do zagadnień czysto technicznych odnośnie tej cechy umieszczonej na wymienionych banknotach, chciałbym na wstępie Państwu przedstawić samo zagadnienie  dot. tego podpisu, które do niedawna stanowiło tajemnicę, a teorie na jego temat z czasem uległy zweryfikowaniu do obecnie powszechnie obowiązującej wiedzy.


Fot.1

W odróżnieniu od wyższych nominałów tego okresu, które to były podpisywane odręcznie przez komisarzy, ludzi cieszących się szacunkiem i zaufaniem społecznym, na biletach skarbowych :  5gr, 10gr, 4zł mamy podpis faksymilowy, czyli podpis nie składany odręcznie ale bity z matrycy, pieczęci, czyli powtarzany, ten sam na wszystkich egzemplarzach (w założeniu, że posiadano jedną pieczęć/matryce lub kilka ale o tych samych, identycznych cechach).

Jeszcze nie tak dawno powszechnie dostępna literatura podawała rożne teorie na ten temat, a choćby w opracowaniu Mariana Kowalskiego „Polski pieniądz papierowy 1794-1994” o samym podpisie wręcz jest mowa jako o „napisie” F. Malinowski, bez podania co oznacza. Nie znano nawet brzmienia imienia zaczynającego się na literę F .

W wydaniu z 2004 roku katalogu Czesława Miłczaka „Katalog polskich pieniędzy papierowych od 1794”  autor podawał informację, iż F. Malinowski jako komisarz jest postacią fikcyjną, symboliczną, przedstawicielem ludu o wówczas powszechnym nazwisku jak dziś Kowalski czy Nowak. Zapewne autor w swym przypuszczeniu sugerował się opracowaniem z 1908 roku Jana Litwińskiego „Album pieniędzy papierowych polskich z 1794 roku” gdzie właśnie nazwisko F. Malinowskiego umieszczono w cudzysłów.

Wówczas zagadnienie na warsztat wziął badacz pieniądza papierowego Tomasz Jaźwiński, który to w rozmowie ze mną zwierzył mi się, iż teoria ta kompletnie mu nie pasowała. Dociekliwość jego, jak i kwerenda po bibliotekach skutkowała tym, iż od roku 2007 tj. po ukazaniu się jego artykułu w Przeglądzie Numizmatycznym nr1 56/2007 , wiedza nasza na ten temat została kompletnie zmieniona.

Otóż jak podał autor artykułu, tajemnicza osoba F. Malinowski jest jak najbardziej osobą istniejąca z imienia i nazwiska, a jest to nie kto inny jak FILIP MALINOWSKI komisarz Dyrekcji Biletów Skarbowych. Jego dotychczasowa „anonimowość” była spowodowana tym, że nie znalazł się on w pierwszym składzie Dyrekcji (powołanej 2 sierpnia 1794), a na jego fizyczny ślad autor artykułu natrafił dopiero w trudno dostępnej publikacji Andrzeja Grodka „Pieniądze papierowe podczas Insurekcji 1794” wydaną w 1927 roku . W opracowaniu tym autor podaje, iż w dniu 3 września 1794r. nie kto inny jak sam Tadeusz Kościuszko, zwrócił się do Dyrekcji Biletów Skarbowych o przyśpieszenie prac przy wprowadzaniu drobnych nominałów banknotów, których brak odczuwano na rynku.  Dzień później Rada Najwyższa Narodowa stosowną uchwałą podjęła decyzję o druku nominałów 2złp i 4złp na sumę 8 milionów złotych. Zwróćmy uwagę, że oprócz znanych nam dziś 4 złotych  mowa jest o nominale 2 złotych, a ten jest tylko wymieniony w tym opracowaniu i do dnia dzisiejszego nie jest znany żaden jego egzemplarz, także najprawdopodobniej projekt jego realizacji nie doszedł do skutku? A być może 2złp 1794 wciąż czeka na swojego odkrywcę?

Wracając do zagadnienia, w związku ze zwiększeniem obowiązków związanych z emisją nowych banknotów, Dyrekcja B.S. z dniem 5 września 1794 powołała czterech nowych komisarzy, w tym naszego Filipa Malinowskiego, o którym niestety nadal mało wiadomo. W opracowaniu tym nie podano czym zajmował się Filip Malinowski, za to podano, że został wybrany z rekomendacji Jerzego Fryderyka Pathsa bankiera warszawskiego (szacunek, nieskazitelna opinia moralna, jak i rekomendacja  kogoś znanego i zaufanego była koniecznością), to daje nam pogląd, że z całą pewnością Filip Malinowski pochodził z kręgów bankowych, o tym też świadczą jego podpisy w księgach rachunkowych, gdzie oprócz podpisu Jędrzeja Kapostasa (dyrektora Dyrekcji B.S.), znajdują się podpisy Filipa Malinowskiego, którego jak podaje A. Grodek cyt. ”..nazwisko F. Malinowskiego, odbite stemplem miało być umieszczane na biletach”.

I było odbijane, no właśnie odbijane, ...ale jak to technicznie wyglądało? Pieczęcią tuszem? drukiem typograficznym? czy może drzeworytniczym ?

Nad tym zagadnieniem, tym razem już moja skromna osoba, głowiła się już od dawna – jak to oni wówczas robili ? Jak wyglądał sam proces odbijania tej faksymili na banknotach?

Pewne teorie i podejrzenia w tym temacie miałem już od dawna ale dopiero niedawne oglądnięcie pod silnym powiększeniem pewnego egzemplarza biletu 4zł 1794 spowodowało, że postanowiłem postawić śmiałą tezę i podać ją pod szerszą dyskusję.

Tu prezentuję zdjęcie w przybliżeniu, proszę zobaczyć na zaznaczoną cechę litery F w podpisie - jej górna cześć jest wyraźnie wgłębiona w strukturę papieru i nie jest to odcisk ale wyraźny ubytek papieru (jego brak), tam w wewnątrz (w dziurze) nie ma nadmiaru papieru, który by się znajdował, gdyby to było odciśnięte przy przyłożeniu siły, jak docisku matrycy z farbą.

WG MOJEJ OPINII PODPIS FAKSYMILOWY F. MALINOWSKI BYŁ WYPALANY NA REWERSACH BILETÓW SKARBOWYCH 5gr, 10gr, 4złp

O mojej śmiałej teorii, świadczą też kontury liter, gdzie widać ślad działania wysokiej temperatury, proszę zobaczyć na fotografie poniżej :

Wg mnie, odpowiednią matrycę metalową (z napisem F.Malinowski) podgrzewano do wys. temperatury i taką podgrzaną przykładano do powierzchni papieru rewersu banknotu.

Tu oczywiście padnie zarzut ale hola hola mości panie Pawłowski, jakby tak było, to ślady wypalenia wokoło liter byłyby znacznie większe i bardziej widoczne.

Otóż aby efekt był taki jaki mamy dziś na banknotach, sam jego papier od strony rewersu musiał być odpowiednio przygotowany.

Będąc ciekawskim, jak i mając w poważaniu eksperyment jako  metodę poznawczą,  zrobiłem takie oto doświadczenie – odpowiedniej grubości karton papieru, przypominający mniej więcej strukturą papier, na którym były drukowane bilety skarbowe 4złp 1794, tj. na rzeczonym kartonie, po rozgrzaniu do czerwoności główki śruby metalowej, odcisnąłem ślad rozgrzanej śruby na papierze, efekt wypalona dziura, nawet przy powtórkach i delikatnym przyłożeniu rozgrzanej śruby, efekt za nic nie przypominał cech jakie mamy na banknotach 4złp, wypalenie wokoło napisu było zbyt duże, kontur był nie ostry i nie wyraźny. Natomiast kiedy powtórzyłem eksperyment, wcześniej przygotowując powierzchnię papieru przez nałożenie na nią warstwy zwykłego wosku, to efekt zaskoczył mnie miło - wypalona cecha była bardzo zbliżona w formie to tego co mamy na biletach skarbowych.

Niestety nie posiadam materiału fot. z tego doświadczenia, tu proszę uwierzyć mi na słowo, zresztą każdy ciekawski może powtórzyć to, korzystając z moich wskazówek.

Mając dostęp do egzemplarzy 4złp 1794 w idealnych stanach zachowania, nie raz zastanawiało mnie, dlaczego rewers biletów skarbowych jest jakby tłusty w dotyku, wybłyszczony, tak jakby był właśnie nawoskowany?, a sam awers w odróżnieniu od rewersu był zawsze matowy. Tą właściwość zapewne nie jeden z czytelników zaobserwował. Teraz ta cecha „wybłyszczenia” rewersu, w świetle mojej teorii wydaje się mieć uzasadnienie !

Co szanowne grono sądzi o tym?

Paweł Pawłowski (pawpaw)

Literatura :

- Tomasz Jaźwiński „Tajemniczy Malinowski” , Przegląd Numizmatyczny nr1 56/2007

- Marian Kowalski „Polski pieniądz papierowy 1794-1994” , W-wa 1994r.

- Czesław Miłczak „Katalog polskich pieniędzy papierowych od 1794”, W-wa 2004r.

- Andrzej Grodek „Pieniądze papierowe podczas Insurekcji 1794” W-wa 1927r.


Komentarze