Fałszerstwa monet - czy można się przed nimi uchronić?

Tak naprawdę wpis o takim tytule powinien się zakończyć już teraz po jednym zdaniu stwierdzeniem "Nie - nie da się uchronić przed fałszerstwami".  Niestety taka jest rzeczywistość i poza tą jasną stroną numizmatyki istnieje również ta druga ciemniejsza, czyli właśnie fałszerstwa. Wprawdzie w 100% uchronić przez tym procederem się nie da, ale napewno da się zminimalizować ryzyko tego, że kiedyś staniemy się ofiarami fałszerzy. 

Fałszerstwo fałszerstwu nierówne

Fałszowanie monet jest tak samo stare jak sama historia pieniądza. Od zarania dziejów podrabiano będące w obiegu w danym czasie monety. W takim wypadku, kiedy fals powstał w danej epoce mówimy o tzw. fałszerstwach na szkodę emitenta, bowiem celem fałszerza przy produkcji takich podróbek było wpuszczenie tych monet do powszechnego obiegu. Tracił na tym nie kto inny jak tylko emitent danego pieniądza. Drugim rodzajem fałszerstw są tzw. fałszerstwa na szkodę kolekcjonera. Tu celem fałszerzy jest wpuszczenie monet nie do powszechnego obiegu, ale na rynek kolekcjonerski. W tym wypadku w dużej części podrabiane są raczej droższe i bardziej wartościowe numizmaty, ale ostatnimi czasy, wraz z rozwojem technologii coraz częściej na rynek kolekcjonerski trafiają doskonałej jakości chińskie lub zza naszej wschodniej granicy falsyfikaty bite lub wręcz podobno drukowane na drukarkach 3D fałszerstwa pospolitszych monet. 



Fałszerstwo na szkodę kolekcjonera - współczesne fałszerstwo próby niklowej 1 zł 1958. Podróbka naprawdę doskonałej jakości, ale pewne elementy zwracają uwagę, że mamy do czynienia nie z oryginalną monetą (końców zbóż, zbyt płytki menisk rewersu, różne ułożenie liter Z i Y w stosunku do rantu, brak ostrości reliefu cyfry 1 i napisu ZŁOTY). 

Tak jak fałszerstwa na szkodę kolekcjonerów są zmorą współczesnego rynku numizmatycznego, tak fałszerstwa na szkodę emitenta mają swoich miłośników, którzy zbierają tylko i wyłącznie historyczne falsy, które niejednokrotnie, ze względu na rzadkość, są droższe od oryginałów. Samo zagadnienie historycznych falsyfikatów jest bardzo interesujące - postaram się w niedalekiej przyszłości opisac temat nieco szerzej. 

Fałszerstwo z epoki na szkodę emitenta monety 2 złote 1932 - szczegółowa analiza monety znajduje się w artykule, do którego link znajduje się poniżej. 

Jakiś czas temu we wpisie "2 zł 1932 - fałszerstwo z epoki na szkodę emitenta" szczegółowo opisałem właśnie przykład fałszerstwa z okresu II RP. W artykule szczegółowo porównałem go z egzemplarzem oryginalnym, pokazując różnice pomiędzy jednym a drugim. 

Falsyfikaty w slabach 

Nie tak dawno dość głośno było o fałszerstwie monety 200 zł Jan Paweł II z 1982 roku, która była zapakowana w slab NGC i wystawiona na aukcję Warszawskiego Centrum Numizmatycznego. Sprzedający wykazał się jednak dużym profesjonalizmem i w momencie stwierdzenia, iż ma do czynienia z falsyfikatem wycofał ten walor ze swoje oferty, informując o tym potencjalnych zainteresowanych.  Całość opisałem w artykule "Fałszerstwo w slabie NGC". Dlaczego piszę iż WCN wykazał się profesjonalizem? Ano dlatego, że równie dobrze mógłby iść w zaparte i podpierając się renomą firmy gradingowej sprzedać tę monetę jako oryginał. Tego nie zrobił i tu szacunek dla firmy. 

Fałszywa moneta w gradingu NGC - opisana w artykule "Fałszerstwo w slabie NGC"

Niestety zdarzają się i takie praktyki, że handlarz wprowadza do obrotu monetę w slabie (tzw. naturalizowanie monety), mając świadomość że wpuszcza do obrotu doskonałej jakości ogradowany falsyfikat - takie informacje kilka dni temu dotarły do mnie. Jeden z czytelników opisał mi historię pewnego podobno bardzo doświadczonego handlarza (personaliów nie znam, bo i po co mi taka wiedza), który oferował właśnie takie cuda. 

Tak niestety czasem się dzieje, co potwierdziły liczne komentarze pod moim wpisem na FB (LINK), że coraz częściej na rynek kolekcjonerski trafiają rzadsze monety w slabach, które pozytywnie przeszły weryfikację firmy gradingowej. Przez chwilę można by się zastanowić jak takie monety przechodzą pozytywnie weryfikację. Szczerze powiem, że nie potrafię precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Zdaję sobie sprawę, że osoba oceniająca stan danej monety w tej czy innej formie gradingowej nie musi znać wszystkich fałszerstw świata, ale są pewne cechy każdej podróbki jak np. brak ostrości liter czy nienaturalnie porowate tło, których obecność na monecie już powinna dać osobie oceniającej do myślenia. Jestem bardzo ciekawy również jak firma gradingowa tłumaczyłaby się z tego, że oceniła i spakowała falsyfikat. 

Temat fałszerstw jest niezwykle obszernym zagadnieniem, które napewno jeszcze wielokrotnie będę poruszał na stronie, bo niestety jest dużo a obawiam się, że będzie coraz więcej fałszerstw na szkodę kolekcjonerów na rynku numizmatycznym. Technika i warsztat fałszerzy stoją na coraz wyższym poziomie do tego stopnia, że nawet dziś w katalogach numizmatycznych można spotkać zdjęcia historycznych monet np. z okresu II RP, które lata temu były raz uznane za autentyki i tak co roku naturalizowane aż w końcu rynek się "przyzwyczaił" i dziś traktowane są jako "oficjalne odbitki" - mam tu na myśli np. odbitkę 1 groszówki bodajże 1927 roku w srebrze. 

Jak zminimalizować ryzyko

Metoda na zminimalizowanie ryzyka jest tak naprawdę tylko jedna. Im więcej oglądamy monet, im więcej porównujemy poszczególne egzemplarze między sobą, im więcej przechodzi przez Nasze ręce falsów (oczywiście w celach dydaktycznych), tym nabieramy większej wprawy w odróżnianiu co jest falsem a co nie jest falsem. 

Oczywiście nie od razu Kraków zbudowano i droga do sprawnego poruszania się w  temacie jest bardzo długa i kręta, ale uwierzcie mi, że praktyka czyni mistrza. Wiele monet posiada swoje indywidualne cechy charakterystyczne i inaczej patrzy się na falsy np. PRL i XIX wieku. Każda epoka, każda moneta to tak naprawdę osobna para kaloszy, którą trzeba identyfikować indywidualnie. 

Porównanie i analizacja do najlepsza droga do osiągnięcia celu - po lewej profil z oryginału, po prawej z falsyfikatu. 







50 zł, „Wrocław – mała ojczyzna” - zapowiedź emisji

W "Monitorze Polskim" opublikowano zapowiedź emisji wraz wizerunkiem srebrnej monety kolekcjonerskiej 50 zł „Wrocław – mała ojczyzna”. Numizmat trafi do sprzedaży 8 lipca 2021 roku. To kolejna z "dużych" monet srebrnych z wysokim reliefem. Emitowana będzie bowiem na tym samym krążku co np. seria "Skarby Stanisława Augusta". Nakład został ograniczony do 6 000 sztuk. 


Awers: na wyodrębnionej płaszczyźnie w kształcie koła, zakończonej nieregularnie, widok na Ostrów Tumski i most Tumski, na jego tle, u dołu mniejsza płaszczyzna w kształcie koła, zakończona nieregularnie, z wizerunkiem orła ustalonym dla godła Rzeczypospolitej Polskiej pośrodku oraz w otoku z napisem: RZECZPOSPOLITA POLSKA 2021, zakończonym stylizowaną kropką. Z prawej strony płaszczyzny napis: 50 / ZŁ. Pod orłem, po prawej stronie, znak mennicy: m / w.

Rewers: centralnie, na wyodrębnionej płaszczyźnie w kształcie koła, zakończonej nieregularnie, dwie postacie: z lewej strony patrona Wrocławia, dominikanina bł. Czesława Odrowąża przedstawionego z ognistą kulą w prawej ręce i lilią w lewej, z prawej strony księcia Henryka Pobożnego z mieczem wspartym na ramieniu i tarczą z herbem Piastów dolnośląskich. W otoku napis: WROCŁAW – MAŁA OJCZYZNA.


Specyfikacja: 

Emitent: Narodowy Bank Polski
Producent: Mennica Polska S.A. 
Materiał: srebro Ag 999 
Rant: gładki 
Stempel: zwykły / wysoki relief
Średnica: 45 mm
Masa: 62,20 g
Nakład: do 6 000 sztuk

Źródło: Monitor Polski

_____________________________________________


Uruchomiliśmy dobrowolną zbiórkę pieniędzy na portalu www.zrzutka.pl na dalszy rozwój i działalność Portalu Numizmatycznego. Jeśli uważasz, że strona jest interesująca i warto ją wesprzeć 
WEJDŹ TUTAJ i dowiedz się więcej. 

Talar Targowicki - numizmatyczna pamiątka po konfederatach

Pod kątem artystycznym talar targowicki nie znalazłby się z pewnością na podium. Awers i rewers składający się z napisów w kilku wierszach, bez żadnych portretów czy ozdobników. Klasyczna okolicznościowo-propagandowa emisja pieniądza z jasnym przekazem przeciwników uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Miała zastąpić talara z portretem Stanisława Augusta Poniatowskiego, ale tak się jednak nie stało. Dziś jest ozdobą najlepszych zbiorów numizmatycznych i zawsze kiedy pojawi się na aukcji, stanowi nie lada gratkę dla licytujących. 

Sama moneta jest nad wyraz charakterystyczna. Trudno ją pomylić z jakąkolwiek inną. Czasem, przez niektórych klasyfikowany jako medal, jednak w większości poważnych opracowań talar ten uznawany jest za monetę i tego się będziemy trzymali. 

Targowica 

Szczęsny Potocki
Konfederacja targowicka była reakcją przeciwko reformom Sejmu Czteroletniego i ustanowieniu 3 maja 1791 Konstytucji. Sam spisek zawiązał się między 18 a 19 maja 1792 roku w miejscowości Targowica. Głównym celem jaki przyświecał targowiczanom było nic innego jak tylko obalenie uchwalonej konstytucji. Wszystko było robione w porozumieniu i przy wsparciu cesarzowej Rosji Katarzyny II. W wyniku dalszych działań m.in wojny polsko-rosyjskiej w 1792 roku, król Poniatowski również przystąpił do konfederaci jakoby dla zaprzestania dalszych działań wojennych. Dalej doskonale wiemy jak się potoczyły dzieje - rozbiory i wymazanie Naszego kraju z map na kolejne dziesięciolecia. Sami targowiczanie również skończyli w większości tragicznie - skazania i publiczne egzekucje lub ucieczki z kraju tym którym się "udało". Nie będziemy jakoś specjalnie wnikać w szczegóły historyczne, bo temat myślę że większości osobom jest znany. Przejdźmy do najbardziej interesującego nas wątku tj. - aspektu numizmatycznego. 

Talar targowicki

Przez dziesięciolecia bardzo mało wiedzieliśmy nt. tej emisji. Nie był znamy dokładny nakład, miejsce bicia. Początkowo sądzono, że monety wybito w Grodnie , gdzie z Targowicy przeniosła się konfederacja. Dziś dzięki wytrwałej pracy polskich i białoruskich numizmatyków (tu warto wspomnieć Pana Wiktora Kakarenkę) wiemy o talarze targowickim bardzo dużo i m.in to, że miejscem wybicia nie było Grodno ale mennica w Warszawie. Tu też do dziś zachowały się oryginalne do tej monety. 

Emisja została zrealizowana w oparciu o dekret o „Ustanowieniu Medalu dla obrońców Rzeczypospolitey i bicia pod tymże Stemplem Talarów", który został uchwalony 5 grudnia 1792 r. w Grodnie, na sesji Konfederacji Generalnej Wolnych Obojga Narodów Złączonych. W dekrecie wyraźnie zaznaczono kogo i za jakie osiągnięcia należy odznaczać tym medalem, przytoczono szczegółowy opis awersu i rewersu, a także stwierdzono, iż " (...) Medal ten ma mieć kurs w Państwach Rzpltej Talera, i aby w roku następującym 1793 pod żadnym innym stęplem, tylko pod wyżey wyrażonym, Talery bite były (...)" Sam pomysł realizacji był znany najpewniej już wcześniej, ponieważ w dniu wydania dekretu był już znany i przygotowany projekt awersu i rewersu monety. Po umocowaniu się dekretu przystąpiono do prac w Warszawie. 

Po śmierci królewskiego medaliera Jana Filipa Holzhoussera, opracowanie stempli powierzono Janowi Jakubowi Reichelowi. Bicie przeprowadził mincerz mennicy warszawskiej Karol Adolf Mehlig. Autorką projektu monety była Józefina Amelia z Mniszchów Potocka - żona targowiczanina Stanisława Szczęsnego Potockiego (widoczny na zdjęciu powyżej). 

Talar targowicki z archiwum Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka. 

Awers: Pośrodku w sześciu wierszach po łacinie podana jest podstawa prawna emisji DECRETO REIPUBLICE NEXU CONFEDERACTIONIS IUNCTÆ DIE V. XBRIS MDCCXCII STANISLAO AUGUSTO REGNANTE (tłum. Postanowieniem Rzeczypospolitej skonfederowanej na dniu 5. Grudnia 1792 za panowania Stanisława Augusta). W otoku napis informujący o wartości nominalnej:  107/16 EX MARCA PURA COLONIENSI.1793 (tłum. 107/16 z grzywny czystej kolońskiej. 1793). Jeżeli mielibyśmy przeliczyć to na nominał wychodzi, że jest to talar ośmiozłotowy. 

Rewers: W wieńcu z dwóch rozchodzących się gałązek dębowych umieszczono w dziewięciu wierszach po łacinie tekst: CIVIBUS QUORUM PIETAS CONIURATIONE DIE III. MAI. MDCCXCI OBRUTAM ET DELATAM LIBERTA TE POLONA TUERI CONABATUR RESPU BLICA RESUR GENS (tłum. Obywatelom, których miłość kraju powodowała, że się starali bronić wolności polskiej spiskiem z dnia 3 maja 1791 zniszczonej Rzeczpospolita powstająca). W otoku dodatkowo napis: GRATITUDO CONCIVIBUS EXEMPLUM POSTERITATI (Wdzięczność dla współobywateli. Przykład dla potomności).

Emisję talara przeprowadzono według ordynacji z 1787 r. która przewidywała bicie 83,5 złotych (107/16 talara - co potwierdza również napis otokowy) z grzywny kolońskiej czystego srebra. Wykorzystano krążki srebrne próby 813, o średnicy 42 mm i masie 27,57 grama (zawartość czystego srebra – 22,401 grama). Niektóre źródła mówią o wybiciu nawet powyżej 6 tys. sztuk monet. Były plany emisji powyżej 30 tys. sztuk, ale i to się nie udało. Faktycznie wybito 1699 sztuk. Potwierdza to "Krótki rys Historyczny o Mennicy Warszawskiej" A. Puscha z roku 1793, który to opisuje, że łącznie wybito tych talarów za sumę 13592 zł, czyli zakładając, że jeden talar targowicki nominalnie wart jest 8 złotych, z prostego rachunku wynika, że wybito 1699 sztuk tych monet. 

Same talary wybito w dwóch podstawowych odmianach, różniących się miedzy sobą kilkoma szczegółami (specjaliści wyróżniają 9-10 różnic) jak np. mniejsze litery, mniejsza masa, różna ilość żołędzi, kropki lub ich brak w napisach, ozdobniki w postaci gwiazdek lub ich brak. Zakłada się jednak, że druga odmiana - bardzo rzadka, została dobita w późniejszym czasie napewno inną para stempli niż podstawowa. Na rynku dostępne są również odbitki talara targowickiego w miedzi. 

Odbitka talara targowickiego w miedzi - z archiwum Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka

Późniejsze bicia

Na rynku kolekcjonerskim znane są również tzw. późniejsze bicia talarów targowickich. Pierwszym, który wykonał "nowe bicia" był ostatni administrator mennicy Antoni Schroeder, który jednocześnie kolekcjonował monety. Jego zbiór został jednak zrabowany przez zaborców. Po formalnym zamknięciu mennicy, czyli po 8 czerwca 1796 roku, nieoficjalnie wykonał on po kilka odbitek wszystkimi stemplami, które były dostępne w tym również stemplami talara targowickiego. 

Kolejnym o którym wiemy, że wykonał próbne odbitki był Franciszek Potocki, który za zgoda władz carski w roku 1833 dokonał bicia po dwie sztuki monet, celem uzupełnienia swoje kolekcji - talar targowicki również znalazł się na liście. 

W latach 70-tych XIX wieku już w Petersburgu, dokąd w 1868 roku po zamknięciu mennicy w Warszawie wywieziono m.in stemple, wybito pewną liczbę talarów w srebrze i odbitek w miedzi. To co odróżnia bicie rosyjskie od polskiego to napis „FIDEI PUBLICÆ PIGNUS” a właściwie jego brak na monetach bitych w Petersburgu. Bicia warszawskie taki napis posiadały. Najpewniej Rosjanie nie mieli odpowiedniego pierścienia z napisem i wykonali odbitki bez niego. 

Dziś bez względu na wariant czy odmianę wszystkie wersje talarów targowickich są poszukiwane na rynku numizmatycznym i osiągają naprawdę wysokie ceny. W zbiorach prywatnych, tylko nieliczni kolekcjonerzy mogą poszczycić się posiadaniem tych ciekawych historycznie numizmatów. 



2 złote "Jagódki" wzór z 1958 roku

W jednych publikacjach nazywana "Jagódki" lub "Jagody". W jeszcze innych funkcjonuje pod nazwą "Kłosy i owoce". Dwuzłotówka wg wzoru z roku 1958 to chyba najbardziej rozpoznawalna obok 5 złotówki z Rybakiem moneta powszechnego obiegu okresu PRL. Bita w Warszawie w ośmiu rocznikach na przestrzeni 1958 a 1974 roku. Podobnie jak inne aluminiowe monety PRL w stanach obiegowych kosztują przysłowiowe "grosze" - za stany mennicze musimy zapłacić już kilkadziesiąt, kilkaset a w skrajnych przypadkach nawet kilka tysięcy złotych. 

Autorem projektu awersu i rewersu jest Wojciech Jastrzębowski (na rewersie monety widoczna sygnatura WJ), znany m.in z projektów niższych nominałów monet powszechnego obiegu okresu II RP. Czasem na rynku oferowane są egzemplarz bez widocznej sygnatury WJ - jedni przypisują tym monetom historię o rzekomych rzadkich odmianach czy wariantach. W rzeczywistości to nic innego jak tylko efekt niedobicia. 

"Jagódki" wprowadzone zostały do powszechnego obiegu 1 października 1958 r. zarządzeniem z 19 września 1958 r. Wycofana została z dniem denominacji z 1 stycznia 1995 roku, rozporządzeniem prezesa Narodowego Banku Polskiego z dnia 18 listopada 1994. Wprowadzenie do obiegu tej monety było jednoczesnym przygotowaniem do wycofania z obiegu banknotu o tym samym nominale. 


Banknot o nominale 2 złote, który został zastąpiony aluminiową 2 złotówką "Jagódki"

Monetę bito w Mennicy w Warszawie począwszy od roku 1958 na krążkach średnicy 27,00 mm i masie 2,7 g z rantem ząbkowanym. Jako materiał wybrano aluminium - literatura podaje również iż niedługo po rozpoczęciu produkcji zmieniono na alupolon (stop aluminium z minimalną domieszką magnezu i manganu). Powszechnie przyjmuje się i wszędzie podaje jednak aluminium - rozróżnienie bowiem jednym i drugich bez specjalistycznych analiz najpewniej nie jest możliwe. 

Aluminiowa, obiegowa wersja "Jagódek"

Pierwsze trzy roczniki 1958, 1959 oraz 1960 bite były bez znaku mennicy. Kolejne 5 roczników od 1970 do 1974 włącznie posiadają już pod łapą orła znak menniczy. 

Nakłady emisji z poszczególnych lat (nakłady w sztukach):

1958 (b.z.) - 82 640 000
1959 (b.z.) - 7 170013
1960 (b.z.) - 36 131 419
1970 (m/w) - 2 014 000
1971 (m/w) - 3 000 000
1972 (m/w) - 3 000 000
1973 (m/w) - 10 000 000
1974 (m/w) - 46 000 000

Ze względu na zmianę parametrów monet obiegowych z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych XX w., moneta 2 zł Jagódki została zastąpiona dwuzłotówką wg wzoru z 1975 roku. Do dnia denominacji z 1 stycznia 1995 moneta krążyła w obiegu razem z mniejszymi dwuzłotówkami w mosiądzu (wzór 1975 i 1986) oraz wykonaną w aluminium wzór 1989, o średnicy 18 mm.



2 złote, wzór z 1975 roku, który zastąpił "Jagódki".
Średnica 21.00 mm, Masa 3,00 g, Materiał mosiądz

Wersje próbne

"Jagódki", poza wariantem obiegowym występują również w dwóch wersjach próbnych - mosiężnej z 1958 roku i niklowej z roku 1959. Pierwsza z nich wybita została w deklarowanym nakładzie 100 sztuk z wypukłym napisem "Próba". Najbliższa okazja do uzupełnienia o nią kolekcji to wiosenna aukcja GNDM - start od 1 500 zł. Wersja niklowa wybita została w ilości 500 sztuk (deklarowany nakład NBP, natomiast 544 sztuki wg dokumentacji mennicy). 


Próba niklowa

(źródło: Warszawskie Centrum Numizmatyczne)


Mosiężna próba - egzemplarz z aukcji GNDM
(Źródło: Gabinet Numizmatyczny Damiana Marciniaka)