Monety uratowane z tygla

Praktycznie każdy ze środowiska zajmującego się numizmatyką (i nie tylko) słyszał zapierającą dech w piersiach historie o uratowaniu z tygla złotniczego, pierwszej polskiej złotej monety, czyli florena Władysława Łokietka. Jeśli jednak ktoś z Państwa nie słyszał tej historii, opisze ją pokrótce.  

W 1847 roku podczas prac ziemnych w Bochni pod Krakowem, robotnicy odkryli złotą monetę, którą odkupił od nich miejscowy złotnik Izaak Rosshaendler. Moneta została przez niego potraktowana jako zwykły kruszec, przeznaczona do przetopu trafiła do tygla.  Od zniszczenia uratował ją miejscowy właściciel ziemski Erazm Niedzielski. Rodzina Niedzielskich od kilku pokoleń gromadziła kolekcje obejmującą zabytki archeologiczne, malarstwo, militaria i numizmaty.  Erazm odkupił monetę od żydowskiego złotnika za sześć guldenów. Krakowski numizmatyk Teofil Żebrowski, na podstawie podobieństwa jednej strony monety, do pieczęci Władysława Łokietka, stwierdził że jest to właśnie dukat tego władcy. Jedyny znany egzemplarz! Widziano w tym florenie, monetę okolicznościową wybitą z okazji koronacji Władysława w 1320 roku. Tym samym jedna z najcenniejszych polskich monet została cudem uratowana od bezpowrotnego zniszczenia. Po kilku latach monetę odkupił Emeryk Hutten Czapski i umieścił w swojej kolekcji. Obecnie możemy ją oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jeśli zainteresowała Państwa historia tej monety, to gorąco polecam świetne opracowanie Mateusza Woźniaka – Floren Władysława Łokietka.

Mogło by się wydawać, że historie jak ta przywołana po wyżej to już zamierzchła przeszłość i że w dzisiejszych czasach takie sytuacje nie mają już miejsca. Nic bardziej mylnego!!! Chociaż dla ludzi żywo interesujących się historią Polski i świata, przetapianie monet jako zwykłego kruszcu wydaje się zbrodnią. To jubilerzy cały czas stosowali ten proceder i stosują po dziś dzień. Moim prywatnym zdaniem nawet numizmat, którego stan zachowania jest nieakceptowalny dla większości kolekcjonerów, nie zasługuję na zbrodnie jaką jest przetop (mam nadzieje że nie jest to tylko moje zdanie). Być może taki przedmiot nie reprezentuje sobą dużej wartości materialnej ale zawiera w sobie ogromną wartość historyczną! Wartość którą powinniśmy pielęgnować i ocalać od zapomnienia.

W październiku 2019 roku na 9 aukcji Marciniak - Dom Aukcyjny licytowana była moneta, której część posłużyła jako materiał jubilerski. Mowa o talarze Zygmunta III Wazy, wybitym w mennicy bydgoskiej w 1630 roku. Chociaż ta odmiana nie należy do rzadkich, nie zmienia to faktu, że duża część pasjonatów numizmatyki Polski Królewskiej nie może sobie pozwolić na jej zakupów z powodów finansowych. Talar to talar, każdy kto miał w rękach talary wie jakie robią wrażenie swoją masą i urodą. Tym bardziej boli fakt, że dla niektórych ludzi jest to zwykły kawałek kruszcu.

Jeżeli do tygla trafiają monety popularne jest to na pewno strata dla środowiska Kolekcjonerów ale jeśli na przetop przeznaczona zostaje moneta ogromnej rzadkości, jest to już tragedia!


W lutym 2021 roku mogliśmy się przekonać, że nawet unikaty nie są w stanie obronić się przed niewiedzą ludzi, którzy widzą tylko kawałek metalu który można wykorzystać do produkcji np. biżuterii. Na 13 aukcji Marciniak - Dom Aukcyjny oferowany był dukat, nieopisywany w referencyjnym katalogu na dukaty Wazów autorstwa Jarosława Dutkowskiego. Moneta niezwykle ważna typologicznie! Typ pierwszego dukat gdańskiego króla Zygmunta III, Łączący  rewers pierwszego typu (z datą umieszczoną nad tarczą herbową, nie zaś w otoku) i nowego typu awersu (z nowym popiersiem króla, charakterystycznym dla dukatów z datą w otoku). Moneta posiada ubytek  powstały na skutek obcięcia monety cęgami. Opisywany typ nie był wcześniej znany, a obecnie znany jest właśnie z tego tylko egzemplarza.

Może więc warto od czasu do czasu odwiedzić miejscowe zakłady jubilerskie i sprawdzić co znajduje się w tyglu. Taka wizyta może uratować od zniszczenia jakiś numizmat, a nam samym dać satysfakcję, że kolejny raz Pasjonaci przyczynili się do uratowania dziedzictwa historycznego.

Piotr Hajduk


Komentarze