Dlaczego tak tanio? Dlaczego tak drogo?

Otrzymuję wiele maili od czytelników z prośbą o komentarz czy wycenę jednej czy drugiej monety. Jest to miłe, ale czasem jednocześnie trudne, ponieważ zawodowo nie zajmuję się handlem a numizmatyka to moja pasja kolekcjonerska. Jednak na tyle ile mogę staram się pomóc. Wśród pytań i próśb kilkukrotnie pojawiały się te dotyczące różnic w cenie danej monety u jednego czy drugiego sprzedającego. Czy zatem warto płacić więcej u bardziej renomowanego i rozpoznawalnego sprzedawcy? Odpowiedź brzmi - i tak i nie. 

Nieco historii

Numizmatyką w szerokim tego słowa znaczeniu zajmuje myślę, że już około 20 lat. Przez ten czas rynek ten zmienił się diametralnie. Moje jak i większości osób początki w uzupełnianiu kolekcji to były różnego rodzaju giełdy stacjonarne, najróżniejsze pchle targi czy bezpośrednia wymiana i handel między kolekcjonerami przy okazji jakichś spotkań. Z czasem w miarę rozwoju informatyzacji (brzmi to jakby pisał o jakichś czasach zamierzchłych a to było zaledwie kilkanaście lat temu) lawinowo wzrosła popularność Allegro (dziś nazywany również Alledrogo i chyba nie bez przyczyny). Równolegle co bardziej uznane domy aukcyjne organizowały aukcje stacjonarne, które były nie lada wydarzeniem zarówno kolekcjonerskim jak i towarzyskim. Do dziś aż łezka w oku mi się kręci na sobotnie aukcje WCN-u i odbywającą się dzień później w nieistniejącym już budynku Aurum w Warszawie, Giełdzie Numizmatycznej Monetarium. Dziesiątki stolików, kolekcjonerów. To były czasy. 

Z biegiem lat największe domy aukcyjne nieśmiało zaczęły organizować aukcje stacjonarno-internetowe. To znaczy aukcja odbywała się stacjonarnie, ale można było również składać limity online i licytować na żywo z pomocą komputera.  Z pewnością był to ważny moment i krok w rozwoju rynku numizmatycznego w Polsce, gdyż dzięki takiemu rozwiązaniu grono licytujących na danej aukcji powiększyło się z kilkudziesięciu czy kilkuset, do nawet kilku tysięcy osób rozsianych po całym świecie. 

Ostatni etap "rozwoju" to czasy obecne, czyli aukcje internetowe wymuszone niejako przez obecną sytuację epidemiczną, ale nie do końca. Kilka lat temu zaczęły powstawać profesjonalne platformy aukcyjne, które oferowały pełną obsługę całego procesu. Równolegle niektóre domy aukcyjne stworzyły swoje platformy do przeprowadzania licytacji. Z takiej własnej do dziś z powodzeniem korzysta np. Antykwariat Numizmatyczny Michała Niemczyka. Prawdziwą rewolucją była dla polskiego rynku numizmatycznego platforma One Bid, która moim zdaniem wprowadziła absolutnie nową jakość na numizmatycznym rynku aukcyjnym w Polsce. Jednocześnie platforma Allegro zaczęła skutecznie tracić na trakcyjności, do tego stopnia, że wiele domów aukcyjnych zrezygnowało lub bardzo ograniczyło sprzedaż właśnie tam i przerzuciła się na Allegro. One Bid ma ogromnie dużo plusów, ale ma również pewne minusy, o których napisze w dalszej części artykułu. 

Jedna moneta a taki rozrzut cenowy

Po tym nieco przydługim, ale potrzebnym wstępie przechodzę do sedna, czyli tytułowego pytania / dylematu. Jak już wyżej wspominałem, obecnie znaczna większość "ruchu" na aukcyjnym rynku numizmatycznym  przerzucona została na platformę One Bid. Każdego miesiąca odbywa się nawet po kilka aukcji. Wśród całej grupy oferentów można wymienić dwie grupy: domy aukcyjne które już od dawna robiły aukcje stacjonarne i onlinowe oraz grupa oferentów, którzy zaprzestali bieżącej, cyklicznej sprzedaży np. na Allegro i raz  na jakiś czas po zebraniu towaru robią aukcje. 

Na pierwszy rzut oka każda aukcja wygląda identycznie - lista pozycji, konkretny dzień i aukcja się rozpoczyna. Dla przeciętnego, początkującego kolekcjonera nie ma rozróżnienia. Każdy oferent ma takie same możliwości i prawo do organizowania aukcji. Mniejsze firmy prowadzą licytację za pomocą automatu, niektóre większe organizują aukcję na żywo prowadząc ją przez przedstawiciela domu aukcyjnego. 

Platforma One Bid w ostatnim czasie rozrosła się do takiej liczby oferentów, że w mojej ocenie konieczne jest zastanowienie się nad wprowadzeniem jakiegoś systemu gradacji domów aukcyjnych oferujących towar za pośrednictwem tej platformy. Nie mam jeszcze pomysłu jak powinien taki system weryfikacji i gradacji wyglądać, ale w mojej ocenie coś takiego powinno powstać. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby coś na kształt komentarzy jak na Allegro i zdobywanie różnych poziomów do super aukcjonera włącznie? 

W ostatnim czasie dość często dochodzą do mnie sygnały, że oferenci szczególnie Ci mniej doświadczeni bardzo mocno zawyżają stany zachowania prezentowanych monet. Jest to szczególnie mylące dla mniej doświadczonych kolekcjonerów, którzy nie mają jeszcze rozeznania w doświadczeniu jednego czy drugiego domu aukcyjnego. U jednego oferenta moneta X w stanie deklarowanym pierwszym sprzedaje się np. za 1 000 zł a u oferenta drugiego ta sama moneta w tym samym deklarowanym stanie schodzi za 500 zł. Dlaczego tak się dzieje? 

Wiadomym jest, że każdy z kolekcjonerów, w tym również ja, szukamy takiej oferty żeby cena za kupowaną monetę była możliwe najniższa przy zachowaniu jak najlepszego stanu monety. Jednak w momencie, kiedy ktoś kupuje deklarowany stan np. I wysyła monetę do gradingu i dostaje spowrotem notę odpowiadającą ledwo stanowi II to coś jest tu nie tak. Nie sądzicie? 

Ocena stanu zachowania monety to sprawa mocno subiektywna. Ocenia to człowiek i oko ludzkie a nie maszyna. Oceniający bazuje na swoim doświadczeniu, które zdobywa latami a i tak często nawet po 10 czy 15 latach w branży ktoś taki miewa kłopoty z rzetelną oceną stanu. A co dopiero ma powiedzieć młody, mniej doświadczony oferent? 

Tu od razu posypią się gromy i pytania skierowane do mnie "A gdzie ten młody miał zdobyć doświadczenie jak dopiero wszedł do branży i zaczyna?". Zgadzam się z tym, że każdy kiedyś zaczynał i popełniał błędy, ale osoba organizująca tego typu aukcje powinna brać odpowiedzialność za to co sprzedaje, ponieważ kolekcjoner nie musi mieć obowiązku znać się profesjonalnie na ocenie stanu zachowania monety. On licytuje i daje kredyt zaufania sprzedającemu, że ocena została wykonana rzetelnie.  

Żeby nie było niejasności, nie bronię tu dużych domów aukcyjnych bo tym również zdarzają się potknięcia i to czasem dużo bardziej spektakularne. Nikt nie jest nieomylny. 

Warto czy nie warto?

No to teraz ktoś zada sobie pytanie "Czy w końcu warto płacić więcej i mieć większą pewność co do jakości towaru" czy ryzykować i zapłacić mniej ale z pewnym ryzykiem, że moneta na ukryte cechy (czyszczenie, gorszy stan niż deklarowany), których my jako kolekcjonerzy bez doświadczenia w profesjonalnej ocenie stanu nie jesteśmy w stanie na pierwszy rzut oka zweryfikować? Odpowiedź brzmi - I TAK I NIE. Dużo zależy od Nas samych, naszej wiedzy, doświadczenie i przede wszystkim zdrowego rozsądku. 

W przypadku kiedy ktoś tworzy profesjonalną kolekcję monet w perfekcyjnych stanach zachowania, uważam że warto zapłacić więcej ale mieć jednocześnie większą pewność deklarowanego stanu numizmatu. Pamiętajmy tu jednak, żeby nie wpaść w pewną niebezpieczną pułapkę. Obecnie kiedy siedzimy wygodnie przed ekranami komputerów i bierzemy udział w aukcji, niejednokrotnie budzi się w Nas ułańska fantazja i znacznie ale to znacznie przepłacamy. Skoro daliśmy 1 500 to czemu nie 1 700, skoro jest już 1 700 to dajmy 2 000. Proszę mi wierzyć, że podczas aukcji stacjonarnych licytujący mieli większe hamulce. We wszystkim trzeba licytować rozumem i zachować zdrowy rozsądek. 

W ofercie mniejszych domów aukcyjnych jest wiele świetnych przedmiotów bardzo rzetelnie ocenionych, które napewno pójdą taniej niż w bardziej renomowanym domu aukcyjnym. Tu jednak potrzeba z Naszej strony pewnego obeznania i chociaż podstawowego doświadczenia numizmatycznego. Jeśli je mamy to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy w powodzeniem mogli budować kolekcję z oferty mniejszych domów aukcyjnych. Te firmy dzięki temu również będą zdobywały doświadczenie i budowały swoją siatkę zadowolonych klientów - dla wszystkich stron wyjdzie to z korzyścią. 

Komentarze